Translate

wtorek, 9 listopada 2010

W Tarnowie panika i Pierwszy raz w zyciu na "Zachodzie"

W Tarnowie panika.

Po ukazaniu sie na paru Portalach wywiadu z Praezesem Azotow Panem Marciniakiem iz po przejeciu przez Firme z Tranowa Zakladow w Kedzierzynie zabraknie a raczej zmiejsza sie naklady finansowe na zuzel, wsrod kibicow tarnowskich zapanowala panika, a nasi konkurenci juz zacieraja rece, znow Bucz bedzie miala sklad 1-szo ligowy. Zamiast AJ oraz Madsena, beda odchodzacy z Wroclawiwa Jeleniewski oraz majacy swietny sezon za soba w Lodzi Jacek R. Dziwia mnie jedynie slowa Pana Prezesa ze miala byc 1-sza czworka, z czym i z kim sie pytam Panie Prezesie? Zuzel to nie koszykowka. Ale Ja tam Spie spokojnie swoje wiem i pozostalym, ktorzy juz "wieszaja psy" na Prezesie Gurgulu doradzam spokoj, bedzie dobrze spokojnie. Uwiezcie.

"Pake" natomiast montuja Jozefy,"laskawie" zgodzil sie pozostac na Ukrainie Okon a i blisko PGE jest tez juz nie byle, kto bo sam Ciapek "ulubieniec" Grazynki. Czyli Jozefy sklana na Mistrza, Crump , chimeryczny Harris i ... nikt. A jeszcze niespelniona nadzieja polskiego zuzla Dawid Lampart. I tyle.

No chyba ze wyciagnal reke po Pawlickich, ale tam ostatnio Jozef podniosl cene do duzej banki, to przy wymaganiach Seniora Rodu to teraz na obu trzeba 2,5 melona, sporo...

Wladek bierze Andersena jak ten obnizy wymagania o 45 % i i proponują mu 110 tys. euro za podpis pod kontraktem, 3000 euro za przyjazd na mecz oraz 1100 euro za punkt. Ano zobaczymy. Hansior wypadl z GP i mia dosc niski KSM a za wielu nie rzuca sie na Niego. Ale czemu sie dziwic skoro to cienias. Emil coraz Blizej Milicji jak donosza z Bydgoszczy, z tym ze kontrakt ma być podpisany jeszcze przed Wyborami bo jak nie to lipa i pojdzie gdzie indziej. Wszak wiadomo ze jest "kielbasa wyborcza" KonDoma a Wybory juz 21 Listopada wiec jeszcze chwila i wsio bedzie wiadomo. Sparta przy budzecie 5 mln pln sadzi sie na Fredke lub Andersena - marzenia, wraca Ogor, odchodzi za 1,2 do bidnego jak mysz koscielna Tarnowa Madsen. Na dzien dzisiejszy z rynku transferowego chyba tyle. Zmieniajac troche temat, mam nadzieje ze zuzlel w Lodzi jednak nie upadnie.

Teraz w zwiazku z brakiem wiekszej ilosci ciekawostek w swiecie zuzla, chcialbym sie podzielic z Wami Drodzy czytelnicy, garscia wspomnien z poczatkow mojej kariery kibicowskiej jak chodzi o wyjazdy na IMS poza granice Polski.

Pierwszy raz w zyciu na "Zachodzie"

Rok 1993 pierwsze lata po odzyzkanej ktorys to juz tam raz "niepodleglosci", mozna miec w domu paszport, znow Europejczycy pelna geba. Paszport odbieram w dniu wyjazdu. Czterech mlodych Gosci postanawia z Tarnowa {dla niektorych z Buczy) wybrac sie w swiat za Tomaszem Gollobem, obecnie Platinim polskiego zuzla. Byly to czasy jednodniowych Finalow IMS, tym razem pada na Pocking, "wioske" jakies 150 km od Monachium. Do dyspozycji Golf "jedynka" 11-to letnia, ale podejmujemy ryzyko, wazne ze diesel. W owych czasach Finaly tradycyjnie odbywaly sie w ostatnia Sobote Sierpnia, tym razem jest innaczej, Bawrarczycy zwlaszcza ci starsi lubia spokoj i cisze w sobotnie wieczory wiec po 22-giej "cisz nocna " i lipa z zawodow przy sztucznym oswietleniu. Fnal w Niedziele, godziny co tak jakos poludniowe, tyle to juz lat ze nie bardzo pamietam. Tankujemy "fure” i w droge, przeciez jak to wowczas spiewano "jeszcze tego lata, jeczcze tego lata Tomasz Gollob Mistrzem Swiata" Teraz to juz nie aktualne wszak Cykl GP konczy sie Jesienia. Startujemy w piatkowy wieczor stacja benzynowa przy "Plolmozbycie" na Krakowskiej dzis tam ma swa siedzibe Firma BDG dealer "Citroen" i czegos tam jeszce, dawniej mieli "Daewoo", ale stacja nadal istnieje. Na Slask idzie jako tako, ale tam zaczyna sie juz total "sajgon" droga oznaczona tak ze matko z corka, nie wiadomo gdzie sie konczy jedna a gdzie zaczyna druga miejscowosc. Na szczescie nasz kierowca ma troche orientacji i jakos wychodzimy z opresji. Jedziemy dalej i nagle lekka panika gubimy droge, droga po prostu sie konczy zawracamy. Dojezdzamy z powrotem do miejscowosci gdzie zmylilismy trase, a tu kolejna niespodzianka (ciemna noc , spytac o droge nie ma kogo) znow jedziemy niewlasciwa trasa, zaracamy w ostatnim momencie zauwazamy ze nieopodal stoi patrol Policji, ale juz jest za pozno, ujezdzamy kawalek a tu "akcja jak z gangsterskiego filmu”, jeden radiowoz zajedza nam drode z przodu, drugi blokuje od tylca. Zaczyna sie "przesluchanie", co My tu robimy po nocy, (przypominam 1993, wczesny Kapitalizm ), Milicjanci dopiero niedawno zostali Policjantami i musza dopiero sie przyzwyczajic do nowych czasow), kierwowca oczywiscie trzezwy wiec luz, dokumenty ok. ale jest inny problem, na wstepie zapomnialem napisac iż samochod jest pozyczony od osoby postronnej wiec pada pytanie "pewnie kradziony" ? a My na "goscinnych wystepach", na szczescie po dluzszym czasie i sprawdzeniu wszystkiego przez radiostacje "Niebieskich" wszystko sie wyjasnia i jestesmy "wolni", chlopaki wskazuja nam wlasciwa droge i jedziemy dalej. Przez Czechy przechodzimy jak burza, po drodze mijamy "Żacholecki las" tam gdzie pomieszkiwal wraz z zona Hanka slynny Rozbojnik Rumcajs z ich synkiem Cypiskiem, starsi Kibice powinni pamietac ta bajke. Wjezdzamy do Niemiec "inny Swiat", drogi jakies takie inne, sklepy, wogole innaczej, co chwila po lewej lub prawej prejezdzajac przez jakas mala chocby miejscowosc salony samochodowe przeroznych marek. Dojezdzamy do Passau taka wieksza miejscowosc juz niedaleko Pocking i znow nie wiadomo gdzie jechac daklej, zahaczamy jakas "Helge" i probojemy na migi i lamana Angielszczyzna jakos sie dogadac, jakos sie udaje i niebawem wjezdzamy do Pocking, "metropolia" klekajcie Narody. Jedziemy pod stadion kupic bilety a potem instalujemy sie na "pastwisku" przerobionym na potrzeby Finalu na "pole namiotowe", na Hotele nas nie stac. Trzeba troche odpoczac wszak wieczorem tradycyjne "Speedway Party". Jest sobotni wieczor udajemy sie w okolice stadionu gdzie jest zorganizowana ta impreza, wokół korty tenisowe oraz hala sportowa, na takiej "wiosce" u nas to wowczas było nie do pomyslenia, jedyne korty tenisowe to te na "Tarnovii" Sama impreza typowo bawarska, wielkie namioty w srodku dlugie lawy, kazda majaca chyba z kilometr, na scenie lokalna muzyka i monstrualnych rozmiarow kufle z piwem oraz miejscowe przysmaki, golonka, kielbacha i tlumy fanow zuzla z calej Europy, a czorno od cygarow tak ze siekiere mozna zawiesic. Nie siedzimy tam az tak dlugo (piwko cena Kosmos), ewakujemy sie na powrot na pole namiotowe, oprocz jednego z nas, ktory postanowil ze zostanie na imprezie dluzej, poznal jakichs Szwajcarow, ktorzy przyjechali na motocyklach, swiadczy o tym ich ubior charakterystyczne "skory" i buty. Na polu namiotowyn jak to na polu, churalne spiewy kibicow z Polski oraz innych krajow. Duze grupy Kibicow z Bydgoszczy oraz Leszna. Jakichs specjalnych incydentow nie zanotowano. Jedyna atrakcja byl Kibic z Leszna lub jego okolic, ktory bedac lekko pod wpływem zamknal sie w swoim aucie na leszczynskich blachach od wewnatrz i blogo sobie usnal a po jakims czasie jego glowa lagodnie opadla na "Sygnal" i tak wyl on przez 2 i pol godziny zanim jego wspoltowarzysze zdolali Go z tego auta uwolinic. Gorzej bylo z naszym spaniem, ale coz bywa, gorzej ze nasz kolega nie wracal dosc dlugo z imprezy, zaczelismy sie niepokoic, wiec tym bardziej ze nie bylo to zbyt daleko udalismy sie na miejsce Speedway Party, ale kolegi juz tam nie bylo. Wrocil, na ranem w slipach oraz na bosaka, ale najważniejsze ze caly i zdrowy. Jak doszedl do siebie to opowiedzial co mu sie przytrafilo. Po opuszczeniu terenu zabawy chlopak normalnie chcial jak to mowia "z buta" wrocic na pole namiotowe, ale ze mial lekkie klopoty z nawigacja to zmylil kierunek, najpierw probowal zpytac jakiegos starszego Pana (chyba musial być podczas wojny w Werchmachcie) sadzac po wieku, ktory siedzial przy otwartym oknie (widac mial klopoty ze snem), lecz ten chyba nie zrozumial o co mu chodzi i zadzwonil po Policje, kolega jakos jej umknal, potem próbował zatrzymac taksowke lecz tez bez rezultatu, taksowkaz czmychnal jak podjechal blizej do niego. Coz bylo robic postanowil isc "za wechem" szedl wsrod domkow jenorodzinnych a ze nie mialy one ogrodzen wiec skracal sobie droge i podrozowal posesjami az nagle wpadl do przydomowego basenu i tu wyjasnia się sprawa, braku spodni oraz butow. Po prostu jak wyszedl z onego to pozbyl się mokrej odzierzy oraz butow, ktore przeszkadzaly mu w dalszej marszrucie. Nieopatrzenie pozostawil jednak te rzeczy oraz 100 "papierow", ktore mial w kieszeni i ruszyl dalej az w koncu trafil na miejsce naszego stacjonowania. Pozyczylismy mu jakies gacie i klapki i tylko tej stowki bylo zal. Co prawda udalismy sie w okolice tego osedla i probowalismy odnalezc ten dom i basen, ale niestety nie udalo sie, no coz mlodosc ma swoje prawa. Najwazniejsze ze dokumentow nie mial przy sobie bo wowczas moglo byc nieciekawie. Same zawody srednie jak pamietam Platini jeszcze wowczas na topie nie byl choc najgorzej nie wypadl zajal 7 miejsce i zdobyl 8 pkt , brylowali inni. Wygral Sam Ermolenko. Droga powrotna juz bez szczegolnych emocji oprocz niewielkiej awarii "fury" na szczescie na "pokladzie" byl mechanik samochodowy (ten od basenu) i szczesliwie wróciliśmy do domu. Wszak bylo sie swiadkiem pierwszego w Jego karierze (Tomasza Golloba) startu w Finale IMS. Jest co wspominac.



Osobiscie nie ogladam Programow Pana Kuby W. ale przypomne dzis 22.30 w Studiu TVN ,Nasz Mistrz Tomasz Gollob oraz Pajac Karolak. Ponoc cala zuzlowa Polska na to czeka. Zobaczymy.

Skusze sie i Ja.

maly

9 Listpoada 2010


2 komentarze:

  1. maly, wczoraj ktos podszyl się pode mnie i zamieścił komentarz o treści:

    widziałam go (malego) w toalecie

    Niniejszym chciałem się poinformować, że to nie ja i jakiś debil odgapił nick. Niedługo moze założę sobie stały nick i nie będzie kłopotów. Pozdro z Wrocka

    OdpowiedzUsuń
  2. This is Sparta! - nie ma problemu , tam to normalne , przyzwyczajony jestem...

    OdpowiedzUsuń